Dlaczego nigdy nie mówię: „przestań się stresować”?

Dlaczego nigdy nie mówię: „przestań się stresować”?

Nie wiem, czy masz podobnie. Ja osobiście serdecznie tego nie znosiłem. Na przykład, gdy w trakcie zwyczajnej rozmowy – albo takiej, która budziła moje zainteresowanie i w związku z tym żywsze reakcje – ktoś nagle mi mówił: „Spokojnie…tylko spokojnie…” Przez wiele lat był to najprostszy sposób, żeby wyprowadzić mnie z równowagi i/lub zestresować.
 

Bunt jako reakcja

„Sam się uspokój” – tak mówiłem w dzieciństwie. Jako dorosły wiedziałem już, że tak mówić mi nie wypada. Ponadto: że będzie to ewidentny dowód na to, że rzeczywiście mam ze spokojem problem. I że mój rozmówca – przecież żadna „oaza spokoju” – tym samym zatryumfuje. Długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak reaguję. Pomógł mi w tym trening sztuk walki, gdzie pewien nauczyciel jako podstawową zasadę wpajał nam „działaj nie reaguj.” Ha! Łatwo powiedzieć – bardzo, bardzo trudno zrobić.
 

Nawyk jako przeszkoda

Odruchowe reagowanie (stawianie przeciwnikowi oporu) szybko okazało się bowiem największą przeszkodą w robieniu postępów na tym polu. Z czasem zrozumiałem, że problemem zawsze były głęboko zakorzenione nieodpowiednie nawyki. Tych nieprawidłowych reakcji, przez wiele lat było mi bardzo trudno się oduczyć. Dziś mogę powiedzieć: „i całe szczęście”. Dzięki temu dobrze poznałem ich naturę, co więcej zrozumiałem schematy, według których powstają i według których można je neutralizować.
 

Inni dochodzą do podobnych wniosków

Świetnie opisuje zachodzące w nas tego typu procesy wybitny reżyser i dramaturg Dawid Mamet w swojej książce poświęconej warsztatowi aktora „Prawda i fałsz”. To świetna lektura, ale dla mnie także inspiracja, aby w oparciu o techniki mind&move przygotować zestaw narzędzi do szkolenia pod kątem redukcji stresu w trakcie wystąpień publicznych:
 
– „Nasza struktura emocjonalno-psychologiczna reaguje buntem na polecenie, by myśleć lub poczuć coś konkretnego. Przypomnij sobie, jak próbowano Ci powiedzieć, żebyś się nie martwił. Albo zobaczył jak fajna jest ta młoda osóbka, z którą przyjaciele umówili Cię na randkę. Albo, gdy reżyser kazał Ci się „rozluźnić”. Odpowiedzią na wszystko co ingeruje w nasze emocje jest antagonizm i sprzeciw – bez wyjątków. Gdyby człowiek naprawdę potrafił nakazać swojej świadomości, aby wywoływała w nim określone emocje, w chwilach gdy sobie tego życzy, nie byłoby nerwic, psychoz, psychoanalizy – nie byłoby smutku.”(str. 24)
Ja ze swojej strony pozwolę sobie jeszcze tylko dodać, że nie byłoby również stresu.
 

Podstawowy wniosek: „nic na siłę”

Stawianie oporu wyuczonym nawykom spowoduje tylko dodatkowe napięcie i spotęguje stres. Tą drogą nie uda się ich wyeliminować. Choć może powinienem raczej powiedzieć, że mnie się nie udało. Udało mi się natomiast z powodzeniem je obejść, albo też zastąpić (niejako „nadpisać”) nowymi nawykami. Jak to zrobiłem? Oczywiście wykorzystując sprzężenia zwrotne „umysł – ciało”, o których pisałem w poprzednim artykule. Mógłbym Ci oczywiście wytłumaczyć jak to działa, ale mam wrażenie, że na dziś możesz już mieć dość tłumaczenia.
 

Poczuj to na „własnej skórze”

O sile łagodnych metod przekona Cię następujące ćwiczenie, do wykonania którego serdecznie Cię zachęcam. Potrzebna będzie jedna lub dwie ciężkie książki. Odpowiedni będzie np. solidny „Słownik”. Najlepiej ćwiczenie wykonaj zaraz po powrocie z pracy do domu. Chodzi o to, aby stres lub wzburzenie, było jeszcze dobrze wyczuwalne.
 
Połóż się płasko na macie lub dywanie. Podłoże powinno być twarde, ale wygodne. Ugnij nogi w kolanach, tak aby uda i podudzia tworzyły kąt ok. 120 st. Dla większej wygody pod kolanami możesz umieścić wałek lub zwiniętą poduszkę. Na podbrzuszu połóż książkę lub dwie (jedna na drugiej). Chodzi o to, aby ciężar był konkretny – wyraźnie odczuwalny, ale jednocześnie Cię nie przytłaczał. Książka powinna dotykać ud. Następnie połóż ręce wzdłuż tułowia i skup się na ruchu książek wynikającym z oddechu (do góry i dodołu). Oddychaj naturalnie przez nos. Nie przyspieszaj, nie spowalniaj, nie pogłębiaj i nie spłycaj oddechu. Oddychaj w swój zwyczajny sposób skupiając się na ruchu podbrzusza i leżących na nim książek. Kontynuuj oddychanie przez 8-10 minut, a następnie przerwij ćwiczenie. Odłóż książki, a po kilkunastu sekundach, bardzo powoli wstań.
 
Jeśli odczujesz poprawę nastroju, redukcję odczuwanego wcześniej stresu lub po prostu uznasz ćwiczenie za pożyteczne z innych powodów, weź udział w moim 2-godzinnym szkoleniu 7 grudnia br. Dowiesz się na nim jak za pomocą ćwiczeń opartych o podobne zasady redukować stres bezpośrednio w miejscu pracy.

Grzegorz Wierchowiec
www.mindandmove.pl

Przeœlij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>