Eksperyment: nawyk czy prokrastynacja – zakończony. Jak od teraz będzie wyglądał wieczorową porą mój kuchenny zlew? Tak jak ten z lewej, czy z prawej na zdjęciu? Wprowadzenie nawyku mycia garów, w którym pełniłem rolę… zwierzęcia doświadczalnego, dobiegło upragnionego końca…
Nadszedł czas podsumowania mojego małego eksperymentu związanego z myciem garów. Eksperyment trwał dłużej niż przewidziałem na początku, bo od 10 do 25 sierpnia byłem na urlopie. Przedłużyłem go więc o kolejne 3 tygodnie, ponieważ chciałem by ten nawyk wszedł mi w krew.
Obok możesz zobaczyć wyniki. Na 35 dni udało mi się zmyć gary na czas w 29 przypadkach, a 6 razy to dni, gdzie po prostu nie zrobiłem tego.
No to w końcu nawyk, czy prokrastynacja?
Na początku było trudno. Nie wiedziałem jak mam do tego się zabrać, więc ustaliłem sobie, że najpóźniej zabieram się do posprzątania o 17.00. Z czasem coraz lepiej udawało mi się wkomponować sprzątanie kuchni w przerwy w pracy, tak by była to naturalna część dnia.
Z perspektywy 5 tygodni widzę, że samo uzmysłowienie sobie tematu, a potem napisanie artykułu pomogło mi zmienić zachowanie. Były to dwie rzeczy, które mnie mocno zmotywowały do wdrożenia. Kontynuowanie tego nawyku przede wszystkim udało się dzięki zaangażowaniu mojej narzeczonej, bo to ona kilka razy zwróciła mi uwagę, że trochę się opuszczam.
Czy nawyk będzie kontynuowany i stabilny? Hmm… chcę to kontynuować, widzę jeszcze jakieś niebezpieczeństwa, że mogą być okresy, gdzie nie wypełnię na czas zadania. Jednak pozytywne efekty, o których pisałem wcześniej pewnie szybko spowodują , że wrócę z powrotem na ścieżkę czystych garów. Dlaczego? Pamiętacie 4 przyczyny, dlaczego w ogóle chciałem to zmienić? Oto one:
- By poprawić relację z narzeczoną (jako pierwsza rzecz, bo przecież nie mogę powiedzieć inaczej :D) → nie mam konkretnej miary, ale ilość uśmiechów jest ewidentnie większa.
- Bo widok uprzątniętej kuchni sprawia mi przyjemność → aż chce się tam jeść kolacje i przebywać!
- Chyba najważniejsze: Bo dzięki tej małej zmianie, mogę wzmóc moją samodyscyplinę, co może przelać się też na inne obszary mojej pracy! (przyznaje, że zdarza mi się nie dokańczać też innych rzeczy) → jeszcze nie zaobserwowałem wpływu na inne rzeczy.
- Bo to świetny przykład na mały nawyk do wyrobienia i poćwiczenia swojej silnej woli. → rzeczywiście ten mały nawyk spowodował, że lepiej poznałem siebie. Dzięki refleksji i obserwacji samego siebie zauważałem co się dzieje ze mną, że nie kończę. Zauważałem te impulsy, zmiany myślenia. Zauważam podobne procesy w innych rzeczach, więc pewnie teraz w jakiś sposób przeleję na inne obszary mojego życia.
Uznaję eksperyment za zakończony sukcesem. Czas więc na nagrodę. Uznanie od narzeczonej już otrzymałem, wiec wybieram się w najbliższą środę na potrójne lody… Mniam
Bardzo ciekawy eksperyment, dający dużo do myślenia.