Projektant Czasu projektuje życie swoje…

Projektant Czasu projektuje życie swoje…

Moje podejście do czasu nigdy nie ograniczało się do projektowania wyłącznie czasu, czyli tylko do technik i narzędzi zarządzania czasem.

Dla mnie liczy się świadome projektowanie swojego czasu tu i teraz, i w przyszłości. Tak by móc osiągać własne marzenia i cele. I właśnie od tych dalekich marzeń i celów zawsze zaczynam. Czemu? Bo one ułatwiają podejmowanie ważnych decyzji w życiu. Są jak latarnia dla statków na morzu.

I na początku tego roku podjąłem ważną decyzję. Pisałem o tym tutaj: http://projektantczasu.pl/zyciowe-rewolucje-ide-sprawdzic-sie-jako-ceo/
 

Minęło 6 miesięcy. Czy moje plany się spełniły?

No właśnie, czy to co napisałem wtedy, dalej jest ważne?

Założenia były takie, że miałem 20% czasu poświęcać na ProjektantaCzasu.pl. Miałem wielkie plany co do rzeczy, które jeszcze zrobię na blogu, w marce projektanta, itd… ale rzeczywistość mnie powaliła.

Bo te 20% czasu zostało skonsumowane na szkolenia i coachingi, które przeprowadzałem i na nic więcej nie zostawało mi czasu. Skutek tego stanu rzeczy był taki, że nie prowadziłem żadnych działań marketingowych, dzięki którym zawsze miałem wielu indywidualnych klientów. I? I klienci się skończyli…

W tym momencie prowadzę przede wszystkim szkolenia biznesowe dla firm, bo ten segment moich klientów utrzymał się mimo braku moich aktywności marketingowych. Jak długo tak będzie? Nie wiem.

Czy boleję nad tym? W sumie to nie, bo ecommerce-manager.pl wciągnął mnie na 100%. Przeżywam tutaj wszystkie problemy początkującej firmy. W ciągu tych 6 miesięcy popełniliśmy razem z moim wspólnikiem wiele, wiele błędów. Począwszy od tego, że na początku skupiliśmy się nie na tym co potrzeba :)
 

Budować zespół, czy dopieszczać kwestię produktu?

Ja skupiłem się na budowaniu zespołu, a zaniedbałem budowanie procesu dostarczania produktu do klientów. I to spowodowało , że straciliśmy wiele godzin i pieniędzy. Jednak teraz mamy zbudowany już zespół z 9 osób, a do tego proces wydaje się być coraz bardziej stabilny i co ważniejsze przynoszący zyski :)

Problem z procesem dostarczania produktu był na każdym poziomie. Począwszy już od sprzedaży, poprzez negocjowanie warunków, podpisanie umowy i w końcu realizacji projektu. Przez ostatnie 3 miesiące mocno skupiliśmy się nad tym, aby poprawić ten proces. Najmniejszy problem był z realizacją, bo dostarczaliśmy produkt, ale za to firma bardzo mocno dostawała po tyłku za to, że projekt nie był dobrze zbilansowany i dogadany z klientem. My braliśmy to na siebie, a to oznacza koszty i straty.

Jednak już teraz po wielu dyskusjach, poprawkach krok po kroku mogę ogłosić: przetrwaliśmy i dalej działamy.
I pewnie nie osiągniemy 1 mln obrotu do końca roku tak jak zakładałem, ale z połowę tak. I to też uważam za sukces.
 

Moje koszty utraconych korzyści

By jednak osiągnąć ten sukces zrezygnowałem z kilku ważnych dla mnie elementów. Z zaangażowania w projektanta. W lutym byłem bardzo przywiązany do niego, teraz łatwiej mi o tym myśleć. Teraz wiem, że to nie jest aż tak mi bliskie jak myślałem, by na nim skupiać całą swoją energię.

Takim życiowym moim celem jest zbudowanie dużej firmy. Gdy sobie to uświadomiłem, o wiele łatwiej jest mi „odstawiać projektanta na półkę”. Teraz to się wydaje takie łatwe, wtedy to było takie trudne. Nie martw się jednak, odstawiam marketing, ale artykuły na blogu będą się pojawiać.
Zrezygnowałem także z wielu zadań pomniejszych. Po drodze urodziło mi się drugie dziecko – dziewczyna. Daje nam w kość :) więc odstawiłem także i swoje prywatne rzeczy, typu ćwiczenia, czy medytacja, czytanie książek, wyjazdy.
 

Zacząłem spać godzinę krócej, bo ćwiczę i medytuję!

 
Ostatnio jednak to wszystko się ustatkowało. Ja wyniosłem się z pracą do coworku. Zacząłem znowu rano codziennie ćwiczyć (raptem 30 minut, ale to zawsze coś), a do tego wieczorem medytacja, która mnie uspakaja. I stała się dziwna rzecz. Zacząłem spać krócej, o całą godzinę prawie… To jest kolejny dla mnie dowód jak ważne w naszym ćwiczenia i relaks.
 

Rutyna i nawyki to dwie najważniejsze rzeczy,
które wspierają mnie w osiąganiu celów.

 
I znowu powróciłem do swego rodzaju rutyny, która mnie wspiera. To właśnie to wspiera mnie w osiąganiu moich celów. Rutyny. Nawyki. Coś co nakręca mnie, coś co układa mi dzień. Nie muszę się zmuszać, mobilizować, to wszystko samo się realizuje. A ja dzięki temu mogę żyć :) i cieszyć się efektywnością.

A jak wypada moja rutyna?

Między 5 a 6 pobudka. Nie używam budzika. Budzę się sam.

30 minut ćwiczeń, prysznic

Praca… jeśli jeszcze dzieciaki nie wstały.

7.30 – 9.30 zazwyczaj z dzieciakami…

Do pracy… ostatnio zacząłem pracować w coworku…

17.30 do domu…

Dzieciaki ,

20 do spania szykujemy się

21 pies, chwila relaksu, medytacja

22.30 spać…

Czuję energię… czuję mobilizację, że wszystko się ułoży.

A rozpoczęcie pracy w coworku dodało pewnego rodzaju determinacji, by wszystko się udało… Miejsce ma znaczenie.

Czy z rutyną i nawykami i Tobie jest tak komfortowo i pozytywnie?
Czy też tak masz, że co pewien czas budujesz je od początku na nowo?
A jak wygląda Twój dzień?

4 Komentarze

  1. Grzegorz, doszedłeś chyba do tego, czego sam uczyłeś i nauki z „Mitu Przedsiębiorczości” – najpierw dobrze skonstruowane procesy, opisane procedury a potem powtarzalność realizowana przez pracowników – zacząłeś od pracowników zaburzając ten porządek, stąd pewnie Wasze problemy i straty. Zaczęliście bardzo szybko jak na to, aby móc to ogarnąć w sposób uporządkowany, więc i tak sobie duży sukces możesz przypisać, jeżeli nadal działacie pomimo początkowego braku systemów, procesów i tylko tłumu ludzi na pierwszy rzut. O ile dobrze Cię zrozumiałam w tym, co piszesz…
    Brakuje mi tu istotnej informacji o tym, jak układasz swój dzień w pracy w ramach tej rutyny i nawyków – tam ciężej o systematyczność i powtarzalność i unormowanie godzin, bo praca managera polega często na tym, by właśnie to co rutynowe i powtarzalne delegować i tworzyć z tego procesy, a obejmować samemu jednak to, co nierutynowe. Jak sobie z tym radzisz, co innym możesz poradzić?

    Odpowiedz
    • Na chwilę obecna w pracy każdego dnia o 10 jest krótkie spotkanie 15minutowe z całym zespołem, gdzie omawiamy co zrobiliśmy dnia poprzedniego, co na dzisiaj, jakie wyzwania?
      Raz w tygodniu omawiamy plan pracy i cele na cały tydzień.
      I te rzeczy są święte. A cała reszta dookoła się układa.
      Staram się by ludzie mieli jak najwięcej autonomii i by sami rozwiązywali problemy. A ja się zajmuje wtedy firmą na poziomie globalnym.
      A o szczegółach pewnie pojawi się oddzielny artykuł.

      Odpowiedz
  2. Szczerze to uwielbiam mieć i wyrabiać pozytywne nawyki. Daje mi to poczucie sensu, że robię coś wartosciowego, z każdym dniem i widzę rezultaty z perspektywy czasu dzięki czemu czuję satysfakcję :-)

    Odpowiedz
  3. Ja zdecydowanie uwielbiam budować w sobie wspierające nawyki. Lubię poświęcać temu czas I uwagę, dzięki temu żyje mi się prościej i tak jak tego chcę. Zaczynam dzień od porannego rozruchu dosłownie 5 minut rozgrzewki, ciepłej wody, afirmacji, sesji wdzięczności, krótkiej modlitwy i książki, medytuje 10 minut jeszcze na łóżku . Tak wygląda każdy poranek, natomiast wieczorem zawsze zapisuje w tabeli nawyków ✔✖ czy zrealizowałam go danego dnia i prowadzę dziennik sukcesów❤
    W tym artykule bije taka szczerość i pokora,piękna postawa.

    Odpowiedz

Skomentuj Joanna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>