Od wielu ludzi słyszę, że budzik to ich największy wróg. Że dźwięk budzika to jest ten sygnał , który potęguje największe wzdrygnięcie…brr…
Wszyscy, którzy tak twierdzą… mają rację, bo tak naprawdę my wcale nie potrzebujemy budzików, żeby pełni energii wstawać i zaczynać z zadowoleniem dzień. Co więcej, budziki nam w tym przeszkadzają.
To sen daje nam power
Jest najbardziej potrzebną częścią energii fizycznej. Sen, to ta część naszego życia, w czasie której regenerujemy najlepiej nasze wewnętrzne siły.
Jeśli nie jesteście do końca o tym przekonani, pomyślcie, że macie do wyboru: przez 2 doby nic nie jeść, lub przez 2 doby nie spać. Zakład o stówę, że bez pokarmu spokojnie dacie radę być w miarę efektywni, a bez snu poczujecie się oszołomieni i wytrąceni z równowagi?
Prof. Alan Rechtschaffen z uniwersytetu w Chicago, w czasie badań nad pozbawieniem snu i jedzenia wśród szczurów odkrył, że szczury po tygodniu spędzonym bez snu, zużywały 2 razy więcej energii i przejadały się. Stawały się otyłe. W ciągu następnego tygodnia bez snu traciły kontrolę nad temperaturą ciała, rozwijały się też u nich rany, które nie chciały się leczyć. Smutny los laboratoryjnego szczura, więc więcej o nich nie piszę. Za to szczury z grupy pozbawionej jedzenia, oprócz tego, że były głodne, to miały się dobrze.
Znam ludzi którzy robią oczyszczające głodówki, nie jedząc przez tydzień i funkcjonują oni normalnie. Nie znam żadnej osoby, która przez tydzień nie śpi, a mimo to czuje się OK i prowadzi aktywne życie. Tak więc sen jest bardziej ważny niż jedzenie.
Nawyk dbania o sen jest jak każdy inny nawyk
Oczywiste wydaje się być, że powinniśmy mieć nawyk dbania o sen, skoro od snu aż tyle zależy. A jednak my ciągle mamy wielkie pragnienie by ten czas obcinać, jako nieistotny. Mówimy sobie, że zawsze zdążymy go nadrobić. I to jest coś co trzeba zmienić. Uświadomić sobie jak ważny jest sen i zmienić do tego podejście. Najszybciej jak się da.
Miałem klienta , który zwiększył czas snu o 30 minut w ciągu nocy. To spowodowało, że powiedział mi, że to zmieniło całkowicie jego nastrój, relacje, skoncentrowanie, jego możliwości do ćwiczeń. A to było tylko ekstra 30 minut snu. 98% z nas potrzebuje minimum 7 godzin snu. Większość z nas jest bliska temu ideałowi. Uważam jednak, że za mało myślimy, nie do końca uświadamiamy sobie jak ważna jest ta energia fizyczna, która regeneruje się podczas snu.
Powiem brutalnie, że nie wierzę w to , że możemy spać po 4-5 godzin na dobę bez konsekwencji dla naszego zdrowia, samopoczucia i wysokiej efektywności. W internecie można znaleźć wiele stron z różnymi takimi technikami. Gdzie ludzie są dumni i chwalą się, że śpią bardzo krótko. Jakimś dziwnym trafem są to głównie młode osoby, poniżej 25 lat… Ja na studiach też potrafiłem zarwać nie jedną noc i dalej nieźle funkcjonować. Teraz… w wieku 35 lat… jest trochę inaczej
Nie wiem, czemu, ale krótkie spanie jest teraz modne i na fali. W ten trend, wstrzelają się coraz to nowe wynalazki, mające umożliwić funkcjonowanie, niemalże bez snu. Ostatnio nawet i polscy specjaliści opracowali specjalną maskę, dzięki której człowiek potrzebuje zaledwie dwóch godzin, żeby się wyspać. Projekt ten nazwano NeuroOn.
Jest to maska, którą zakłada się na oczy podczas snu. Ma ona wbudowany zestaw czujników monitorujących aktywność mózgu, napięcie mięśni twarzy i ruchy gałek ocznych. Informacje te są przez Bluetooth przekazywane do aplikacji pracującej w smartfonie.
Krótko mówiąc, cały ten system ma za zadanie wyekstrahować tylko najbardziej wartościowe fazy naszego snu i budzi nas, gdy uzna, że dalsze spanie nie ma większego sensu. W sumie z reguły daje nam 2 godziny spania na dobę, a i to podzielone w krótsze drzemki. Straszne. Bo przecież sen to przyjemność.
Czy naprawdę nasz terminarz jest aż tak wypełniony, że możemy dopisać w nim kolejne pozycje wyłącznie kosztem snu? Ja twierdzę, że tak nie jest i że dodatkowy czas można zyskać w znacznie prostszy i mniej komplikujący życie sposób. A wszystkich zainteresowanych jak to zrobić odsyłam w miejsce, gdzie można to łatwo osiągnąć.
Jak zarządzam czasem mojego snu
Wracając do mojej historii, zacząłem więc chodzić wcześniej spać. Tak najpóźniej byłem w łóżku o 22.30, a wstawałem o 5.30. Nie było łatwo, ale z czasem weszło mi to w krew. W weekendy pozwalałem sobie pospać ciut dłużej, do 6.30.
I wydarzyła się rzecz dziwna. Mój organizm domagał się jeszcze więcej snu. Skąd wiedziałem? Bo byłem zmęczony, nie chciało mi się pracować, musiałem się zmuszać do pracy.
Wtedy odkryłem, że potrzebuję krótkiej drzemki w ciągu dnia. A było to tak. Miałem taki zły nawyk, który właśnie eliminowałem: wchodzenie na portal gazeta.pl. Okazało się, że wchodzę tam wtedy, gdy jestem zmęczony. Miał to być swego rodzaju relaks. Ale po 20-30 minutach takiego „odpoczynku” (w cudzysłowie, bo to żaden odpoczynek dla mojego umysłu), szedłem do kuchni robić sobie herbatę i naprawdę odpoczywać. Traciłem przez to bardzo dużo czasu i strasznie mnie to wkurzało.
Postanowiłem więc zastąpić wątpliwy relaks z „gazetą” , drzemkami. Właśnie wtedy usłyszałem o cudownej recepcie w postaci tzw. Power nap i postanowiłem to wypróbować. I okazało się, że drzemka to idealne rozwiązanie. 20 minut krótkiego snu w ciągu dnia działa na mnie cudownie. Po takiej drzemce idę zrobić sobie coś do picia, a następnie siadam do pracy z chęcią i pełną motywacją. Przez następne godziny idę przez zadania jak burza. Szybko i skutecznie. Taka drzemka to niesamowity reset dla mojego umysłu.
I tak było przez kilka lat: do łóżka 22.30, pobudka 5.30, i drzemka w ciągu dnia. …
Jednak rok temu, ten schemat przestał działać.. Byłem zmęczony, zestresowany pracą, taki trochę wyzuty z życia. Blada cera, podkrążone oczy. Nawet poszedłem do lekarza tradycyjnej medycyny chińskiej (TMC) i on zapytał mnie o sen. Zaproponował bym chodził spać jeszcze wcześniej. Wg TMC najlepiej dla organizmu jest chodzić spać przed 21. Hmm… w naszej cywilizacji to trudne do realizacji. Ale obiecałem mu , że zacznę chodzić spać przed 22.00 Tyle mogłem zmienić, to nie był za duży krok.
Zacząłem więc chodzić spać o 22.00 i nagle zwiększywszy mój sen nocny o 30 minut, okazało się po tygodniu, że mam więcej energii, jestem częściej uśmiechnięty i bardziej pogodny. WoW. To było niesamowite uczucie.
Potem poszedłem krok dalej. Postanowiłem chodzić spać właśnie o tej 22.00 ale przestawić budzik z 5.30 na 6.30… I to dopiero był dla mnie szok. Zacząłem budzić się sam. Czasem o 5.45, czasem o 6.10, czasem 5.40… , ale w 90% zawsze przed budzikiem. Mój organizm sam zaczął decydować o której się obudzimy (tj. ja i on ). I to było niesamowite uczucie, ponieważ ja już zapomniałem jak to jest, gdy człowiek sam się budzi. Jak można się wyciągnąć w tym łóżku raz i drugi raz, Jak można się delektować tą chwilą pobudki. To nadawało mi takiej energii i radości z poranka , że stosuję to do tej pory.
Niektórzy powiedzą: ale przez to śpię dłużej. Tak, oczywiście. Ale za to jakość mojego życia zmieniła się znacząco. W ciągu dnia mogę być bardziej produktywny, bardziej zrelaksowany, bardziej wypoczęty, bardziej uśmiechnięty.
Kłopoty z motywacją? Ależ skąd…
Często osoby pytają mnie, jak się zmotywować? Uważają, że mają z tym kłopot. Tymczasem okazuje się, że źródło tych problemów tkwi właśnie w niewystarczająco długim śnie.
Mam pytanie: Jak u Ciebie z motywacją? Dbasz o siebie? Śpisz wystarczająco długo?
To ile snu potrzebujemy zależy też od tego jak żyjemy w ciągu dnia. Może się okazać, że działania, które podejmujemy w ciągu dnia czerpią znaczenie z naszego zbiornika energii i potem w nocy musimy to odbudować.
Kiedyś po jednym ze szkoleń podeszła do mnie młoda dziewczyna i pyta: Dlaczego ja nie mam energii? Przychodzę do domu i padam na twarz. Odżywiam się zdrowo, długo śpię, po 8-9 godzin dziennie i nie mam energii. Dlaczego?
Odpowiedziałem, że trudno mi tak powiedzieć, ale zacząłem zadawać bardziej szczegółowe pytania. Od kiedy to się zaczęło? Co się wydarzyło w jej życiu, jak to się wydarzyło? Jak wygląda jej dzień pracy teraz? Jak się z tym czuje? I kilka jeszcze innych pytań. Okazało się, że to, że ma tak mało energii wynika z powodu jej pracy, w czasie której bardzo mocno korzystała z swojego zbiornika z energią. Praca była wymagająca, stresująca i wyczerpująca. I nawet 9 godzinny sen nie był w stanie jej pomóc. Na szczęście okazało się, że taki styl pracy będzie jeszcze miała 3 miesiące. Była zaskoczona odkryciem, że to właśnie to jak pracuje ma tak znaczący wpływ na jej poziom energii. Ładnie podziękowała i wyszła z zaakceptowaniem sytuacji.
Tak czasami jest , że musimy zaakceptować sytuację. I pogodzić się z wymaganiami naszego organizmu.
Jak nie używać budzika, krok po kroku
W nagrodę dla wytrwałych, którzy doczytali aż tutaj, oto mój sprawdzony i dokładny sposób na to, by przestać używać budzika.
1. Zacznij chodzić spać wcześniej o 30 minut
2. Budzik zostaw na tą samą godzinę
3. Zaobserwuj jak Twój organizm reaguje na ten dłuższy sen?
4. Jeśli organizm mówi… super, tak mi rób , to wróć do punktu nr 1 ,a potem 2 i 3 i zobacz jak to jest budzić się samemu
A co Ty byś oddał za radosne i pełne energii wstawanie bez budzika? Z góry Ci dziękuję, za podzielenie się opinią, nawet jeśli uważasz, że spanie 2 godziny na dobę jest OK. Dla mnie to jest hardcore, sorry.
zgadzam sie w 100% artykul dla mnie!!!:)
Dzięki za dobre słowo. W takim razie nie masz na co czekać, bo na kolejny dźwięk budzika wyrywającego ze słodkiego snu to chyba nie warto . Zastosuj procedurę 4 kroków. I bardzo jestem ciekaw efektów…. czytelnicy również.
Miałam ten sam problem. Cały czas chodziłam nie wyspana. Od kiedy zaczęłam regularnie wstawać o tej samej o godzinie wszystko się zmieniło. Teraz jest tak, że budzę się 4 minuty przed budzikiem i tak dzień w dzień. Czasami zastanawiam się, że to jest dziwne…
Pewnie, że to jest dziwne wstawać przed budzikiem! No jak to… No ale jakie to jest przyjemne, gdy można jeszcze się przeciągnąć i przygotować do wstania…
Właśnie jestem na etapie testowania zmiany rytmu dnia. Ze wstępnych założeń wyszło mi 6.5 h snu na dobę ale mam w razie czego lekki zapas na potrzebną modyfikację i dobicie do 7h.
Dobry artykuł, subskrybuję
Michał, jestem ciekaw Twoich wniosków po finalnym wdrożeniu rytmu dnia. Życzę powodzenia!
o rany, ja teraz będę musiała przestawić się z nocnego trybu życia na poranny, wręcz blady świt! zobaczymy co z tego wyjdzie. chętnie bym się pozbyła budzika, ale co jeśli raz będę musiała wstawać o 4 a raz o 6:30? chyba za duża rozbieżność żeby zakończyć związek z budzikiem
Grzegorzu!
mam jeszcze pytanie poza tematem: kiedy następne szkolenie? 😀 bo na najbliższe nie dam rady wpaść, a bardzo mi zależy
Pozdrawiam ciepło!
Kasiu,
rzeczywiście 4 a 6.30 to duża rozbieżność. Zobacz jak Twój organizm na to odpowie i wtedy podejmij odpowiednie kroki korygujące
Następne szkolenie będzie pewnie za 2 tygodnie. Najprawdopodobniej 24 marca o 15, ale potwierdzę na pewno za 3-4 dni.
Problemy ze snem to złożona sprawa, jest na przykład wiele osób, które nie mogą długo zasnąć albo budzą się około drugiej w nocy. Za tym drugim przypadkiem mogą stać problemy z wątrobą.
Poszewko, jest tak jak mówisz. Zgadzam się, że warto na problem z zasypianiem spojrzeć w dwóch perspektyw.
Grzegorz
To prawda! Wprowadziłam to u siebie 20 kwietnia, zaczynając… odchudzanie i zmianę stylu życia. Kładę się wcześniej, śpię dobrze, wstaję szybciej niż kiedyś, budzik dzwoni jak już jestem mocno na nogach. Wprowadziłam też w tym czasie sobie poranne ćwiczenia. Podobnie w weekendy – sama się budzę około 7:00. Polecam wszystkim dobre wysypianie się!